wtorek, 18 września 2012

Opowiadania od "Cytaty i Opowiadania"

Dziś mam dla was parę opowiadań .


Serdecznie dziękuję stronce na fb "Cytaty i Opowiadania" która zgodziła się na umieszczenie ich na moim blogu :)


Nic nie mówiąc nagle wyszła z domu, żeby móc zobaczyć się ze swoim chłopakiem. Byli razem 8 miesięcy, dziewczyna była bardzo zakochana i nie widziała świata po za chłopakiem. Jednak potrafiła zauważyć, że on podchodzi do tego związku z dystansem, ale jest w niej zakochany.
Znali się od dobrych kilku lat, ale wcześniejsza ich znajomość skończyła się na wielkiej kłótni. Teraz ich związek był bardzie

j dojrzały, przynajmniej tak twierdziła dziewczyna, więc obyło się bez sprzeczek.
Byli zawsze wobec siebie fair i nigdy nie mieli przed sobą tajemnic. Aż do tego pięknie rozpoczynającego się, a okropnie kończącego jesiennego popołudnia.
Kiedy szła na spotkanie z nim była nastawiona pozytywnie, ponieważ nie widzieli się aż 2 tygodnie, bo były wakacje, raz jej nie było, raz jego.
Gdy już chciała się przytulić i go pocałować, chłopak obdarzył ją gestem, który świadczył, że on tego nie chciał.
- Kochanie, co jest? - spytała z niepokojem.
- Ja już dłużej nie mogę w tym tkwić, wybacz. Nie chcę Cię ranić, ale zrozum mnie...
- Ale... Ale przecież byliśmy tacy szczęsliwi!
- To ty byłaś szczęśliwa - powiedział chłopak odchodząc powoli.
Dziewczyna usiadła na ławkę i zalana łzami wystukała sms-a do swojej miłości z pytaniem, jaki jest prawdziwy powód, bo nie wierzyła, że to jakieś głupie znudzenie nią.
Gdy wróciła do domu, próbowała nadal dowiedzieć się, jaki jest powód tego wszystkiego, ale bezskutecznie. Chłopak usilnie twierdził, że dziewczyna była dla niego jak zabawka i nie zależało jemu na niej.
Dziewczyna postanowiła, że najlepiej będzie jak sama go odwiedzi i spyta prosto w oczy. Kiedy zapukała do drzwi otworzyła jego matka, nieświadoma ich zerwania powiedziała :
- Wejdź Karolinko, on jest w swoim pokoju.
- Dziękuję - odparła z uśmiechem i ruszyła w stronę pokoju jej byłego chłopaka.
Gdy otworzyła zobaczyła, że chłopak leży ze słuchawkami i słucha muzyki. Podbiegła żeby go poszturchać, ponieważ nawet nie zauważył jej obecności, zapewne zagłuszony muzyką. Kiedy już ręką sięgała jego ręki, zauważyła puste opakowanie od tabletek. Zaczęła krzyczeć i już chwilę później matka chłopaka zawiadomiła karetkę. Zabrali chłopaka. Dziewczyna ze łzami w oczach postanowiła pobyć chwilę w jego pokoju. Przytulała się do jego rzeczy, kiedy nagle zobaczyła kopertę. Nagłówek brzmiał tak "Dla mojej ukochanej Karoliny ♥". Dziewczyna wahając się otworzyła ją i zaczęła czytać list. "To nie jest tak, że Ciebie nie kochałem. Kochałem i to bardzo mocno, p[o prostu ta rozłąka doprowadziła mnie do szału i pewna dziewczyna jest ze mną... w ciąży. Poddałem się, bo nie umiałem inaczej. Kiedy to czytasz zapewne myślisz, że mnie już nie ma, ale wciąż jestem koło Ciebie. Jestem słaby i wybacz mi wszystko co zrobiłem, po prostu to wszystko mnie przygniotło. Wina jest tylko i wyłącznie moja. Kocham Cię na zawsze."
Dziewczyna czym prędzej pojechała do szpitala, który na szczęście znajdował się kilka ulic dalej. Pobiegła do jego pokoju i zobaczyła, że trzymają go przy życiu i odetchnęła z ulgą. Okazało się, że przez tą całą sytuację chłopak potem chorował, ale to się nie liczyło dla dziewczyny.
- Jak dobrze, że jesteś - powiedziała dziewczyna przytulając go jak najmocniej się dało, a on to odwzajemnił.








Przyglądała mu się na każdej szkolnej przerwie. Przyglądała się mu jak się uśmiechał, jak był zamyślony, jak podrywał inne dziewczyny, chociaż nie należał do niej, jej zazdrość była ogromna. Zawsze gdy go obserwowała wydawał się być wesoły. Bywało tak, że i on spojrzał na nią, nawet dość często, jednak wtedy ona odwracała wzrok i zaczynała rozmawiać z koleżanką. Ich oczy nigdy się nie spotkały. 
Ale pewnego dnia, na jednej szkolnej przerwie było inaczej. Chłopak wydawał się być smutny, tym razem nie był ze zgrają kumpli, ani nie podrywał żadnej z dziewczyn. I to wtedy spojrzał na nią, nie tym przelotnym spojrzeniem co zawsze, ale na dłużej. Dziewczyna tym razem też nie odwracając wzroku spojrzała na niego. Zawstydzona zaczęła się uśmiechać, on to odwzajemnił. Przybliżył się do niej i zaczęli rozmawiać. Rozmowa się kleiła i było bardzo miło, aż do czasu kiedy dziewczyna wróciła do rzeczywistości. Tak naprawdę była kolejną dziewczyną, "do zdobycia" i nie znaczyła dla niego nic więcej niż inne dziewczyny.






Tego dnia wyjątkowo , nie chciała z nikim rozmawiać. Na lekcjach nie śmiała się z żartów kolegów i siedziała sama w ławce. 

Tego dnia wyjątkowo, nie była pomalowana. Nie ubrała się w rurki i jakiś fajny t-shirt, jak jej koleżanki.

Tego dnia wyjątkowo, nie słuchała muzyki przez słuchawki. Nie siedziała na lekcji słuchając muzyki, chociaż zawsze to robiła.

Tego dnia wyjątkowo, nie była dla nikogo mi
ła. Nie prawiła nikomu żadnych komplementów i nie próbowała na siłę kogoś uszczęśliwać.

Tego dnia wyjątkowo, nie powtarzała wszystkim, że życie jest wspaniałe i żeby z niego korzystali póki mogą.
I to właśnie tego dnia, kiedy siedziała sama i nie uśmiechała się do nikogo, on przyszedł. 
- Cześć. - powiedział smutnym głosem.
- Cześć. Chciałeś coś? - spytała tak, jakby nie specjalnie zależało jej na rozmowie z nim.
- Chciałem się przywitać.
- To już to zrobiłeś, a więc czas iść... - powiedziała dziewczyna, która już nie miała ochoty z nikim rozmawiać.
- Słyszałem o Twoim ojcu. Przykro mi. Wiem, że to ciężkie, ale będzie dobrze.
Dziewczyna obróciła się twarzą do niego, jakby chciała mu przekazać coś dla niej ważnego i westchnęła.
- Naprawdę? Słyszę codziennie milion takich rzeczy, ale nikt tak naprawdę nie wie co ja czuję. Wydaje Ci się, że przeżyłeś wiele? Nie! Ty nie wiesz nawet jak ciężkie to jest. Już nigdy nie będzie dobrze.
Chłopak nic nie mówił, ale sądził, że dziewczyna uspokoi się, tak jak by było kiedyś, zaraz po tym, jak ją przytuli, więc to zrobił.
- Zostaw mnie - powiedziała dziewczyna, wyrywając się z jego ramion.
Poszła do toalety, ale nie zrobiła tego tak jak zawsze. Nie przyglądnęła się w lusterku, miała gdzieś to, jak wygląda.
Zamknęła się w toalecie i nagle łzy zaczęły lecieć z jej zrozpaczonych oczu. Podniosła rękę i zaczęła uderzać nią o ścianę, by jakoś rozładować emocje. 
Kiedy nagle usłyszała bardzo cichy i dziwnie brzmiący dzwonek szkolny, ale nie zamierzała jeszcze wracać do klasy. Wytarła swoje łzy i poszła do lusterka, żeby zobaczyć czy nie jest czerwona. Jednak kiedy się przyjrzała zauważyła, że jej twarz jest cała czerwona. Zdjęła lustro zawieszone o gwóźdź i zbiła je. 
Miała ochotę krzyczeć.Usiadła pod ścianą. Zobaczyła, że ktoś łapie za klamkę i zaraz otworzy drzwi. Pobiegła po cichutku szybko do kabiny, usiadła na sedesie i podniosła nogi wysoko, gdy usłyszała że to on. Szukał jej, powtarzał w kółko jej imię. Powiedział, że to pilne. Chwilę potem wyszedł i dziewczyna czując się swobodnie wyszła z kabiny. Ujrzała, że czekał na nią koło drzwi, wcale nie wyszedł. Momentalnie z jej oczu zaczęły lecieć łzy, a ona zaczęła przepraszać i mówić, że nie może póki co z nikim rozmawiać. On nic nie mówiąc pociągnął ją za rękę. Kiedy wyszli, dziewczyna zauważyła, że wszystko wokół płonie. Zatrzymała się na chwilę i zamyśliła, ale niedługo po tym, ruszyła z chłopakiem. Biegli i chcieli szybko wybiec, ponieważ brakowało im tlenu. Wszystko zrobiło się szare, nagle na chłopaka coś spadło i przygniotło go. Dziewczyna zaczęła panikować, wszystko dookoła płonęło, i zaczynało im brakować tlenu. Przyszło kilku strażaków i dwóch z nich chwyciło dziewczynę, chcieli ją wynieść z pomieszczenia i mimo, że wyrywała się by pomóc chłopakowi, strażacy ją wynieśli. Wytłumaczyli jej, że ich koledzy się nim zajmą. Siedziała na krześle przed budynkiem szkoły i czekała. Czekała aż wyniosą chłopaka. Kiedy już go wynieśli szybko pognali karetką do szpitala. Chłopak zmarł w drodze do niego. Dziewczyna była załamana, ktoś oddał za nią życie. Gdyby nie ona, poszedł by razem z klasą, a ona by zginęła, a on się dla niej poświęcił. Wtedy zrozumiała, że to była prawdziwa, niespełniona miłość...





Wieczorami lubiła siadać na parapecie i myśleć nad życiem nad sensem. Wtedy łzy spływały jej po policzkach wycierała je szybko w rękaw i biegła do łazienki by nikt nie widział jej łez. Wracała do pokoju i kładła się do łóżka. Nie zasypiała ostatnio cierpiała na bezsenność . Za dużo myślała o chorobie o problemach o nich i o tym wszystkim co ostatnio przeszła. Włączała muzykę i wsadzała słuchawki w
 uszy . zacznała się katować. Myślała przypominała sobie wszystko wszystkie rozmowy słowa obietnice wszystko co się działo w jej życiu. Cały ból te spojrzenia przepełnione pogardą. Myślała i nawet nie wiedziała kiedy zastygała w bezruchu. Zaczynała płakać ból był nie do zniesienia. Łzy leciały jej strumieniem popadła w straszna agonię. Po pewnym czasie z trudem padała ze zmęczenia. Niestety nie spala spokojnie do rana . W nocy budziła się po kilka razy. I wcześnie rano. Tak było co wieczór codziennie przez tydzień przez miesiąc przez rok przez całe jej krótkie życie. Krótkie... Niestety nie wytrzymała odebrała sobie życie. Wiedziała że to nie rozwiązanie że to tchórzostwo. Ale nie wytrzymała tego. Presja była zbyt ogromna. Zrobiła to chociaż nie chciała tego. Ale dłużej już nie umiała tak żyć.





Była zwykłą dziewczyną, nigdy nie wychylała się z tłumu, ani z niego się nie wyróżniała. Jako jedyna z całej klasy, jeśli coś jej nie pasowało, mówiła to prosto w oczy, a nie za plecami. 
Zdarzało jej się czasem kłamać, naginać zasady, albo coś jej się wymykało spod kontroli. Popełniała błędy, tak jak wszyscy, płaciła za nie, tak jak wszyscy.
Zdarzało jej się zakochać, w tym co nie trzeba i zranić


 kogo się nie powinno,
często miała niewyparzony jęzor i bywało, że ludzie nią pomiatali.
Nie piszczała na widok koleżanek i nowych ciuchów, ani nie chwaliła się, swoimi gadżetami, które kupił jej tatuś.
Często rozrabiała i zdarzało jej się nawet spróbować alkoholu, żeby inni nie uważali jej za gorszą, tak jak wszyscy. Ale tak jak nikt potrafiła kochać, z całego swojego serca.







1 dzień z życia
Kilka minut temu zostałem powołany do życia na Ziemi. Istnieję. Powstałem z miłości moich rodziców. Czuję się wspaniale,jest mi ciepło i przyjemnie. Jestem taki szczęśliwy!! Bardzo chcę żyć. Bardzo dziękuję moim Rodzicom i Bogu,życie to największy i najwspanialszy dar, jaki mogli mi ofiarować. Będę im wdzięczny do końca życia. Żyję w mojej mamie. Ona jeszcze nic nie wie o moim istn

ieniu, ale czuję że bardzo, bardzo mnie kocha. Dziś po raz pierwszy słyszałem Jej głos,głos mojej Mamy. Jest taki ciepły. Moja Mama jest wspaniałą, dobrą osobą, czuję to. Już nie mogę się doczekać kiedy ją zobaczę.Na pewno jest bardzo piękna. Moja Mama...Moja... Kiedy zobaczę świat? Jak wspaniale jest żyć...
Wielka radość...
Hm...

2 dzień życia.
To już drugi dzień mojego życia. Jeszcze nie przypominam człowieka,ale przecież nim jestem? Już za 9 miesięcy ujrzę świat po raz pierwszy. Słyszę głosy mojej rodziny-już niedługo do nich dołączę. Dzisiaj usłyszałem imię mojej Mamusi-Karolina. Piękne,drogie mi imię...
Oczekiwanie...
Niecierpliwość...

30 dzeń życia
Liczę sobie już cały miesiąc. Ale urosłem! Przez ten czas wiele dowiedziałem sie o świecie. Moja Mama tak pięknie i dużo o nim opowiada. A jak pięknie śpiewa! Jestem z niej naprawdę dumny. Tak bardzo chcę zobaczyć to wszystko, o czym opowiadała. Dzisiaj byliśmy w lesie .Mogę powiedzieć że, ja też byłem. Przecież tam,gdzie ona,tam i ja. Czułem, że moja Mama jest tam szcześliwa,ze kocha to miejsce. Ja też je pokochałem,chociaż jeszcze go nie widziałem. Nie wiem,jak wygląda las,ale moja Mama uwielbia tam spacerować. Na pewno kiedyś mnie tam zabiorą,z Tatą.
Zaraz, co ja słyszę? Moja ukochana Mama właśnie dowiedziała się że w niej żyję!! Ale nowina! Wspaniale....Ale co to? Zaraz zaraz...Ona wcale się nie cieszy!! Co się dzieje? Dlaczego ona płacze?! A może to łzy szczęścia?!
Niepewność...

3 godziny pózniej...
Jestem ciekawy, jak zareaguje mój Tata na wiadomość, że za 8 miesięcy pojawię się na świecie. Na pewno będzie bardzo szczęśliwy. Stworzymy wspaniałą,kochającą sie rodzinę. Ja,Mama i Tata.
Cudownie,prawda?
No,ja też tak myślę!

kilka minut pózniej
Co to?! Co ja słysze?! Tata bardzo głośno krzyczy. Słowa wypowiedziane kilka sekund temu nadal słyszę bardzo wyrażnie. Mój ukochany Tata bardzo głośno krzyczał: ,,Karolina,Ty chyba kompletnie zwariowałaś?! Jak Ty to sobie wyobrażasz?! Zaczynamy studia,wszystko zaczynało się powoli układać a Ty teraz z ciążą wyskakujesz?! Jesteś kompletnie nieodpowiedzialna! To twój problem,mnie,to nic nie obchodzi! Dopóki się TEGO nie pozbędziesz,nie mamy o czym rozmawiać! Nie, nie, nie! Ja po prostu nie mogę w to uwierzyć! Zwariowałaś!! I to akurat teraz,kiedy zaczeliśmy wychodzić na prostą ?! '' Mama, szlochając,cicho powiedziała: ,,A Ty nagle nie wiesz skąd się dzieci biorą?! To jest NASZE dziecko. Ono stanowi dla Ciebie problem?! Sama jetem pełna niepokoju,nie wiem co robić. Oczekiwałam, że podtrzymasz mnie na duchu,powiesz że sobie poradzimy,że wszystko będzie dobrze,że jakoś się ułoży...Teraz jestem pewna że nie mogę na Ciebie liczyć. Tak naprawde to nigdy nie mogłam! Zawsze byłeś nieodpowiedzialnym człowiekiem! Ja chcę urodzić to dziecko! Już podjęłam decyzję!' Tata wysłuchał mamy a potem bardzo niewyrażnie rzucił: ,,jeśli nie pozbędziesz się TEGO to,z nami koniec!'' Wyszedł trzaskając drzwimi. Nic z tego nie rozumiem,ale boję się. Nikt,kto nie był w takiej sytuacji nie wie, co to strach o własne życie. O życie,którego pragnie się jak niczego innego na świecie. Czy mnie nazywa ''tym''?! Bardzo się boję. Poczułem uderzenie w brzuch. Boli,boli,bardzo boli...
Strach....

31 dzień z życia
Słyszałem rozmowę moich rodziców... Teraz dotarły do mnie słowa Taty. Stwierdził, że trzeba 'usunąć' problem....nie wiem co to znaczy,ale na pewno nie jest to nic dobrego....To ja jestem tym problemem? Nie wierzę...Przecież moja Mama mnie kocha i nie pozwoli zrobić mi krzywdy. To oczywiste...
Nadzieja,ale i rozpacz...

37 dzien z życia
Teraz rozumiem...moi rodzice mnie nie chcą. Nie chcą zebym żył. Słyszałem dziś rozmowę mojej Mamy z jej przyjaciółka,Marzeną. Mama płakała, mówiła że nie wie co robić, że to dla niej trudne. Zwierzyła się, że przeze mnie będzie musiała zrezygnować ze studiów,że zniszczę jej życie. Twierdziła, że jest za młoda na dziecko,nie poradzi sobie z wychowaniem.Naprawdę,bardzo chciałaby mieć dziecko,ale że, to nie jest odpowiedni moment w jej życiu. To dla niej bardzo trudna decyzja. Płakała,zwierzała się,że w pierwszej chwili była zdecydowana urodzić,pokonać wszystkie przeszkody,poradzić sobie ze wszystkimi kłodami rzucanymi jej pod nogi...Ale po rozmowie z Arturem,czuje sie rozdarta. Wie,że jest on nieodpowiedzialnym człowiekiem,ale ona nadal bardzo go kocha. Wiem,to dla niej ciężkie.Ale! Czy ona nie myśli o tym, co ja czuję?! Marzena milczała przez dłuższą chwilę. Aż w końcu wybuchła.Krzyczała: ,,Karolina,dziewczyno, jak możesz odebrać życie temu dziecku,nie dając nawet szansy poznania świata? Nie poznaję Cię!!! Zawsze byłaś przeciwna aborcji! Nie masz prawa decydować o życiu i śmierci,od tego jest Bóg! Żaden człowiek nie ma prawa odbierać drugiemu człowiekowi życia! Tyle razy rozmawiałysmy o karze śmierci dla zwyrodnialców którzy z zimną krwią zabijają niewinnych ludzi! A teraz,Ty,moja najlepsza przyjaciółka, chcesz zamordować małą bezbronną istotkę! To tak jakbyś zabiła część siebie.Dziecko, które chcesz zabić, jest przecież częścią Ciebie i mężczyzny którego kochasz! Wyobrażasz sobie ,że usuniesz tę ciążę i na drugi dzień o wszystkim zapomnisz?! Nie łudz sie! Każdego dnia,każdej minuty,będziesz myślała,czy byłby to chłopiec czy dziewczynka. Będziesz się zastanawiać:do kogo byłoby podobne? Ile by teraz miało lat? Jaki kolor miałyby jego oczy?! A kiedy przechodząc,w drodze do pracy,w pobliżu placu zabaw,będziesz widziała inne,wesoło bawiące się dzieci-będziesz myślała o tym które zabiłaś! Tak! ZABIŁAŚ!!! Wstydż sie,Karolina! Odpowiedz szczerze:chciałabyś żeby Twoja mama myślała tak, jak Ty,23lata temu?! Chciałabyś, żeby Cię ,,usunęła'' i w tak okrutny sposób pozbyła się problemu?! '' .Stwierdziła także że słowo ''usunąć'' łagodzi to co naprawde oznacza-morderstwo. Po tym słowotoku Mama wstała i bez słowa wybiegła z mieszkania Marzeny, zanosząc się płaczem. Postanowiła wybrać się do księdza, wieloletniego przyjaciela rodziny...Jest załamana. Mamo,czemu mi to robisz? Pozwól mi żyć!
Przerażenie...

40 dzień z życia
Po raz pierwszy jestem w kościele...Słyszę ciszę i cichą modlitwę mojej Mamy. Prosi Boga,aby jej pomógł. Nie wie, co robić...Poszła na plebanię,aby porozmawiać z księdzem. Jej dłonie drżały,podobnie jak głos. Był zupełnie inny niż zazwyczaj. Pełen rozpaczy,niepewności,a także bólu...Jest kompletnie zdezorientowana. Opowiadała o mnie, rzewnie płacząc przy tym. Mówiła że wie,że nie ma prawa decydować o tym, czy pozwolić komuś żyć. Ale także chciałaby skończyć studia,oszczędzić wstydu rodzinie. Nieślubne dziecko w małym miasteczku byłoby prawdziwą skandalem. Duszpasterz powiedział że wg Kościoła aborcja jest zabójstwem,grzechem śmiertelnym. Uświadamiał mojej Mamie że aborcja stanowi akt zabójstwa bezbronnej osoby ludzkiej i jest zarazem krańcowym przejawem ideologii pogardy dla życia ludzkiego ,,Karolinko,wiem że jest ci teraz bardzo,bardzo ciężko.Zacytuję Ci słowa Katechizmu Kościoła Katolickiego:' Życie ludzkie od chwili poczęcia winno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia (...)*KKK2270 '
Jego głos był spokojny,ale stanowczy .Zapytał Mamę, czy na pewno pamięta jak brzmi piąte przykazanie Dekalogu. Mama szepnęła cicho, ale wyrażnie: ,,nie zabijaj '' a po jej policzkach płynęły łzy.
Wiedział, że nie może mamie niczego nakazać,prosił tylko ,żeby przemyślała swoja decyzję...Decyzję, która odbije się na całym jej życiu,niezależnie od tego, jaka ona będzie. Czasem myślę,że może bedzie lepiej, jeśli się nie urodzę? Jak poradzę sobie z myślą że najbliżsi ludzie na świecie chcieli mnie zabić?! Że oni mnie po prostu nie chcą?! Że mnie nie kochają?! Bez miłości będę niczym...
Bezsilność...
Nadzieja...
Nadzieja na życie...
Nadzieja na miłość..

42 dzień mojego życia
Mama nie spała całą noc.Płakała.Nadal nie wiem, co się dzieje...Słyszę, jak otwieraja sie drzwi gabinetu lekarskiego. Słyszę słowa mojej Mamy. Nazywa mnie ,,problemem". Lekarz mówi że ''szybciutko' może sie pozbyć tego problemu. Tanio.Opłata za śmierć. Ta okrutna rozpacz. Ta gorycz...Co to znaczy? Czy moja Mama chce mnie zabić? Mamo błagam,chcę żyć!!! BŁAGAM! To boli....Kręci mi sie w głowie,wszystko zaczyna wirować. Mamo co się dzieje?! Mamo,pomóż! Pomóż mi! Ten nieprawdopodobny ból!!! Bardzo boli....Wiem,nie słyszysz mojego głosu.Niemego wołania o pomoc...Krzyku starchu,bezbronności i ciszy...

Tu nie liczy sie czasu...
Mamo...? Mamo czemu mnie zabiłaś?! Czemu nie pozwoliłaś mi żyć? Tak bardzo chciałem zobaczyć świat. Ten las, w którym tak często spedzałaś czas...Spędzaliśmy go razem,chociaż Ty o tym nie wiedziałaś. Jestem pewny (tak...tak,byłem chłopcem...) że nie zapomnisz mnie do końca życia,Mamo..Tam, gdzie jestem, jest mi dobrze...Kocham Cię,Mamo.








Była samotną dziewczyną. Z reguły nie miała bliższych przyjaciół, chodziła do szkoły, bo musiała, ale miała jedną osobę, która była bardzo ważna w jej życiu, a mianowicie jej przyjaciółka Marta. Marta mieszkała w Anglii od roku i nastał czas wakacji, kiedy to wybrała się do Polski, jednak z dala od Kasi. Początek wakacji mimo, że był fajny, Kasia tęskniła za swoją przyjaciółką i nie wytrzymywała t
ej samotności. Chciała wreszcie z kimś porozmawiać. Jej zaletą było zawsze to, że chciała nieść wszystkim pomoc. Tego dnia postanowiła zamieścić swój numer gg na stronie internetowej, zgłosiło się kilku ludzi, którzy potrzebowali pomocy i Kasia mimo swego młodego wieku, umiała zaradzić ich problemom. Czerpała z tego bardzo, ale to bardzo dużą radość. Pewnego dnia dostała wiadomość od niejakiej Angeliki, która przyszła do niej z dość dużym problemem. Ciężko było mu zaradzić, szczególnie dopiero po pierwszej rozmowie, więc dziewczyny często ze sobą pisały. 20-letnia Angelika nigdy nie pytała o wiek, bo zawsze sądziła, że pisze z kimś starszym od siebie.
Kiedy dziewczyny powoli się zaprzyjaźniały, Kasia postanowiła powiedzieć Angelice ile ma lat, aby być wobec niej fair. Od tego momentu dziewczyny bardzo dużo ze sobą rozmawiają, piszą i starają się być ze sobą w trudnych momentach, chociaż dzielą je setki kilometrów. Dlatego nieważne ile Was dzieli, ważne ile Was łączy.






Mam nadzieję , ze się spodobały i zapraszam również do polubienia strony 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz