środa, 19 września 2012

Opowiadanie Sylwii

Na prawdę niesamowite i trzymające w napięciu opowiadanie !



Pewnego razu pojechałam na wycieczkę klasową do starego, opuszczonego zamku. Niektórzy się trochę bali, bo krążyła plotka że mieszkał w nim zwariowany naukowiec, który robił eksperymenty na ludziach. Ja pomyślałam, że to historyjka wymyślona dla zwiększenia ilości turystów. Jednak okazało się inaczej.
Gdy dotarłam wraz z klasą do zamku, trochę się przeraziłam. Zamek był mroczny, ciemny, duży. Pogoda szybko się zmieniła, zaczął padać deszcz i szaleć wiatr. Krople deszczu uderzające w okna wydawały zupełnie inne dźwięki niż zazwyczaj. Wycieczkę rozpoczęliśmy od zwiedzania ponurej i ogromniej piwnicy, w której owy naukowiec przetrzymywał swoje ofiary. Gdy grupa opuszczała piwnicę, coś zobaczyłam. Nie byłam pewna co to było. Choć pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy to, to że Bartek chce mnie przestraszyć. Odłączyłam się od grupy, bo chciałam przyłapać go na gorącym uczynku. Zostałam sama. Postanowiłam zachować zimną krew, choć serce waliło jak oszalałe. Podeszłam do okna i patrzałam na padający deszcz, czekając jak Bartek wyskoczy z ciemności. Po kilku sekundach, które trwały jak godziny poczułam, że ktoś za mną stoi.
-Ładnie tak sobie robić żarty z koleżanki – zapytałam.
Odpowiedź ledwo usłyszałam:
-To nie są żarty.
To nie był Bartek. Głos ten był ciepły a zarazem mroczny. Po plecach przeszły mnie ciarki. Pomału się odwróciłam. Miałam ochotę krzyczeć, ale nie mogłam wydobyć żadnego dźwięku. Chciałam uciec, ale powiedział:
- Nie chcę cię skrzywdzić. Nie bój się mnie.
Mówiąc to znikł tak prędko jak się pojawił. Gdy wyszłam z piwnicy dołączyłam do grupy.
Nikt nie zauważył, że zniknęłam, oprócz mojej przyjaciółki.
- Gdzie się podziewałaś?
-Nie pytaj mnie co się wydarzyło, bo i tak byś nie uwierzyła.

Gdy wychodziliśmy z zamku znowu go widziałam. Schował się za szafką po prawej stronie korytarza. Bacznie mnie obserwował. Otworzył usta i zaczął nimi poruszać tak jakby chciał coś powiedzieć. W tym samym momencie usłyszałam:
- Wróć tu proszę, będę czekać
Spytałam Karoliny, czy coś słyszała, lecz ona odpowiedziała, ze musiałam się przesłyszeć. Dlaczego tylko ja go słyszałam? Rozmyślając o tym przeszły mnie ciarki. 


Minęło kilka dni od wycieczki a ja nadal nie mogę pozbyć się z pamięci ducha. Ja nawet nie jestem pewna, czy go widziałam. Może poniosła mnie wyobraźnia. Rodzice zawsze powtarzają mi , żebym nie bujała w obłokach. Część mnie wmawiała, że to mi się przywidziało, że działo się to w mojej wyobraźni, ale druga część kazała mi tam wrócić. Po 2 dniach próbowałam nakłonić rodziców, abyśmy pojechali tam na weekend, jednak rodzice odmówili mi, ponieważ byłam tam ostatnio i są bardzo zajęci. Załamana tą decyzją, wpadłam na świetny pomysł. Niedaleko zamku mieszka moja ciocia, która często mnie zapraszała do siebie. Rodzice dzwoniąc wcześniej do cioci zgodzili się, abym pojechała do niej .Gdy dojechałam do niej od razu chciałam iść do zamku, mówiąc cioci że idę się przejść po mieście. Pozwoliła mi wyjść samej pod warunkiem, że wrócę o określonej porze. Szkoda tylko, że dla niej określona pora to 21.00. Idąc ciemnym, gęstym parkiem( w tej miejscowości dużo takich miejsc) dotarłam na miejsce. Znowu poczułam się tak, jak gdy byłam tu pierwszy raz. Kupiłam bilet i weszłam do środka. Zdziwiłam się, że nie było tu nikogo, może nawet i lepiej. Pogoda znowu się zmieniła, z słonecznego dnia w pochmurny, deszczowy. Krople deszczu wydawały inny dźwięk, niż poprzednio. Teraz było to delikatne uderzenia, wydawające głośne dźwięki. Z rozmyśleń wyrwało mnie światło, które rozbłysnęło w całym budynku, zaślepiając mnie na chwilkę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że cały czas stoję w miejscu. Rozum kazał mi wracać, lecz serce iść dalej. Po krótkim zastanowieniu poszłam dalej. Przystałam na chwilę nie wiedząc czy iść poszukać ducha, czy go zawołać. Nagłe za sobą usłyszałam dźwięk, jakby tuczącego się szkła i po chwili stał już za mną. Usłyszałam głos :
-wiedziałem, że przyjdziesz.
Odwróciłam się tym razem pewniej. To dzieje się tylko w mojej wyobraźni, ty nie istniejesz naprawdę.
-Przecież stoję tu przed tobą. Choć oprowadzę cię.
-Skoro jesteś prawdziwy, pewnie pamiętasz, że byłam tu na w wycieczce i znam to miejsce.
-No tak ale ja tu mieszkam, znam rożne zakamarki, które NIK nie widział.
-Dlaczego mam z tobą iść, przeczesz możesz mi zrobić krzywdę albo mnie zabić-wymamrotałam.
-Gdybym chciał cie zabić zrobiłbym to już dawno, przeczesz żyjesz, prawda? –zapytał.
-A jak nie chcesz ze mną przebywać, jeśli się mnie boisz, to dlaczego to wróciłaś?
Na to pytanie nie znałam odpowiedzi. Stałam w miejscu nie wiedząc co powiedzieć. Po krótkiej chwili powiedział:- No chodź już! Pokazał mi parę tajnych miejsc, które były bardziej mroczniejsze od tych co pokazywał nam przewodnik. Zapadł wieczór i musiałam już wracać. Nie zdałam sobie sprawy, ze zrobiło się tak późno.
-wróć jutro – powiedział na pożegnanie 

I tak przychodziłam do niego codziennie przez kilka dni . Któregoś dnia zaprowadził mnie do piwnicy . Myślałam, że chciał mi pokazać jakieś nowe miejsce, co robił to codziennie. Myliłam się. Nagle zatrzymał się i zaczął się śmiać, tak głośno że echo jego śmiechu rozniosło się po całym zamku. A głos był ten straszny nie taki co słyszałam od kilku dni.
- Tak dług na to czekałem – powiedział
- Na co czekałeś?
- Myślisz, że byłem dla cb taki miły i pokazywałem ci te wszystkie miejsca żeby co żeby się z tobą zaprzyjaźnić?
Zaczynałam się trochę bać.
- Chciałem zdobyć twoje zaufanie abym teraz mógł przeprowadzić mój eksperyment. Ty nadawałaś się najbardziej odpowiednia ze wszystkich. Powinnaś być zaszczycona . Chociaż nie bo gdy świat dowie się o moim odkryciu będziesz już martwa.
Dalszego ciągu nie usłyszałam, ponieważ zaczęłam uciekać. Uciekając przewróciłam się, lecz adrenalina spowodowała, że prędko wstałam i zaczęłam dalej biec. Nawet chyba się nie zorientował, że uciekłam. Już prawie. Jeszcze kilka metrów do drzwi, do wyjścia . Nagle stanął przede mną.
- Nie uciekniesz tak prędko. Nie wiedziałam co dalej robić.
Zaczęłam krzyczeć i otworzyły się drzwi za których wyłonił się strażnik zamku.
- Coś się stało?
Wraz z pojawieniem się strażnika duch znikł.
- Nie nic tylko przestraszyłam się czegoś.
Wróciłam do domu, wcześniej pożegnają się z ciocią. Jadąc pociągiem płakałam i zastanawiałam się jak mogłam być taka głupia że mu zaufałam . Wiem jedno, że więcej tam nie wrócę.


Autorką opowiadania jest : Sylwia Tylkowska 
A oto jej blog : sylwiatylkowska.bloog.pl



1 komentarz:

  1. Ciekawe opowiadanie. Choć łatwo mogłam przewidzieć jakie będzie jego zakończenie...
    Świetny blog :) Oby tak dalej.. Zapraszam do mnie

    http://life-in-shadow-news.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń